Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Zrozumiane po latach IV

57 320  
332   8  
Kliknij i zobacz więcej!Pewne rzeczy śmieszą dwa razy. Raz, jak sobie je sam wytłumaczysz, drugi raz, jak poznasz prawdziwe znaczenie. Nie inaczej jest z tym poniżej. Choć czasami własne tłumaczenie jest o wiele zabawniejsze, niż prawdziwy sens...

W zamierzchłych czasach (miałam bodajże 10 lat), uwielbiałam opowiadać zasłyszane przy rożnych okazjach kawały. Pewnego dnia wybrałam się z tatą odwiedzić wujka i ciocię. Dodam, że wujek jest psychologiem. Absolutnie rozbawiona jego opowiadaniami o studentach, których uczy, postanowiłam zabłysnąć!

Co to jest? Mały ptaszek, duża klatka?
- Kulturysta!!!

Ja śmiałam się do łez, tata automatycznie wyszedł do łazienki, wujek założył okulary na nos. Spojrzał na mnie (nigdy nie zapomnę tego spojrzenia), po czym spytał, czy wiem co właśnie powiedziałam.
Na to ja perlistym śmiechem odpowiadam:
Przecież kulturysta jest tak kulturalny, że nie trzyma ptaszków w klatce! Bo ptaszek musi być wolny.
W rezultacie usłyszałam przeraźliwy śmiech mojego taty dobiegający z łazienki, wujek zapisał sobie to, co powiedziałam i stwierdził, że zaprezentuje studentom. A ja dalej nie wiedziałam, o co im chodzi...
Nie dawniej niż 2 lata temu mój tata przypomniał mi tę scenkę, płakałam ze śmiechu.

by niunia85

* * * * *

Działo się to kiedy miałam 8-10 lat. Pewnego razu, kiedy to pewien znajomy wraz ze swoimi córkami zabrał mnie na gofry, uradowana siedziałam między dziewczynami (młodszymi o 2 i 4 lata) z tyłu i wszyscy śpiewaliśmy piosenki. W pewnym momencie ten znajomy powiedział:
"Gdyby ciocia miała wąsy toooo...." a ja bezmyślnie dokończyłam "too byłaby alfonsem." (nie wiedząc kto to...) Cóż, zdziwiła mnie strasznie ta nagła cisza, dopiero po kilku latach zrozumiałam kim jest ten tak śmiesznie nazwany pan...

by Sellai

* * * * *

Wszyscy znają dowcip o tym, jak to w trakcie spaceru mama pokazuje Jasiowi pająka jedzącego biedronkę. No i kiedyś chcąc zabłysnąć przy rodzinnym obiedzie wypalam:
- Patrz, Jasiu, pająk j*bie mrówkę.

by Ebo1a

* * * * *

Kiedy byłem mały, delektowałem się wodą z cukrem i cytryną, robioną mi przez rodziców lub babcię. Tak przygotowany napój nazywany był przez nich "Cytronetką". Nie wiem, skąd taka nazwa, nie pytajcie mnie. Jednak dopiero po latach zrozumiałem, dlaczego tak spodobała im się przeinaczona przeze mnie nazwa "Cytrominetka".

by jimmy_joe @

* * * * *

Nie do końca dowcip. Kumpela w wieku wczesnopodstawówkowym była u babci na obiedzie. Babcia najedzona stwierdziła, że się na chwilkę połozy, na co kumpela:
- Ale pani w szkole mówiła, że po obiedzie najlepiej się trochę poruchać.
Konsternacja babci była warta przejęzyczenia.

by moja_kota

* * * * *

Będąc bardzo, bardzo małym, pamiętam swoją wpadkę z nowo poznanym słowem. Wydawało mi się ono bardzo "trendy", skrótowe, eleganckie i w ogóle szałowe. Siedzę pewnego dnia w pokoju z mamą, wchodzi siostra (wyraźnie zakatarzona), a ja do niej bez zastanowienia:
- Jak tam twój orgazm?
Oczywiście od razu zrobiła się czerwona, mama tak samo, nastąpiła szybka zmiana tematu. A mnie chodziło jedynie o jej organizm oczywiście...

by hugerth

* * * * *

Lat temu kilka, gdy jeszcze w podstawówce byłam, ktoś opowiedział kawał, że:
Facet po spędzonej nocy z kobietą budzi się i widzi - wszędzie krew... Mówi w szoku:
- Boże, zabiłem ją !
Patrzy w lustro:
- I zjadłem...
No i za nic nie mogłam zrozumieć, co śmiesznego jest w zabijaniu i jedzeniu ludzi... Później, w liceum, trafiłam na ten dowcip jeszcze raz... Och... Jakże byłam naiwna kiedyś.

by juustyynka @

* * * * *

Kiedy byłam mała widziałam taką reklamę - pani jedzie na rolkach w koszulce na ramiączkach. Robi jakieś trudne ewolucje, a na końcu jest mowa o podpaskach always. Zapytałam się mamy, co to są podpaski. Mama zaczęła stękać (bo jak tu 6-letniemu dziecku wyjaśnić o co chodzi) i mądra Natalka sama udzieliła sobie odpowiedzi:
- Acha! Podpaski przykleja się pod pachy, żeby nie było widać potu!
Mama jedynie mi przyklasnęła, a temat został poruszony ponownie dopiero po kilku latach. Jednak pamiętam, że czasem zastanawiałam się dlaczego ta pani miała koszulkę na ramiączkach, a podpaski nie były widoczne?

by pietruffa @

* * * * *

Kiedyś, miałam może z osiem lat, usłyszałam taki dowcip "Szły dwa ołówki i kredka przez pustynię. W końcu kredka zaszła w ciążę. A z którym ołówkiem kredka zaszła w ciążę? Z tym bez gumki!". Wszyscy się śmiali, ale mnie jakoś nie chcieli wtajemniczyć. Poszłam więc do babci, u której akurat były koleżanki i opowiedziałam im ów dowcip. Takiej konsternacji i ciszy to nie przeżyłam jeszcze nigdy. Dopiero parę lat temu zrozumiałam o co chodziło i dlaczego tak dziwnie na mnie patrzyli.

by ely @

* * * * *

Małym chłopcem będąc zasłyszałem na przyjęciu rodzinnym dowcip o zakonnicach:
-Siostrzyczki, dziś na obiad marchewka!
-Juhuuuuu!!!
-...ale krojona.
-Łeeeee...!
Zastanawiało mnie, co w tym śmiesznego, że zakonnice nie lubią siekanej marchewki? Dopiero po kilku ładnych latach zrozumiałem, o co tak naprawdę chodziło.

Moja babcia jest bardzo religijna, toteż była dumna mogąc nauczyć mnie w wieku ok 6 lat "ojcze nasz". Tyle, że nie mogłem pojąć co to są "jako-imy" i czemu Pan Jezus ma nas zbawić od "złego amen". Zastanawiało mnie też, jak smakuje owoc żywota i co to za drzewo.

by pafcio_555

* * * * *

Zasłyszałam za lat młodzieńczych dowcip od kolegi-gówniarza:
Na ławce siedzą koń i żyrafa, po czym przychodzi zebra i mówi do żyrafy:
- Żyrafa, posuń się!
- Nie ma mowy.
- Posuń się, bo zwalę konia!
Bardzo mi się to spodobało i w towarzystwie rodziny i wszelkich znajomych w różnym wieku, w tym takich starszych chłopaków, co im chciałam zaimponować (były to wakacje pod namiotem), rzuciłam koledze-gówniarzowi siedzącemu obok:
- Ty, posuń się, bo zwalę konia...
Odpowiedzią były skonsternowane uśmieszki. Tego samego dnia zostaliśmy uświadomieni o co w tym dowcipie chodzi. Do końca wakacji koledzy mi docinali. Do tej pory jak sobie przypomnę, czuję ukłucie wstydu, a minęło z 10 lat.

by Ola @

* * * * *

Mając lat 8, kupiłam w kiosku książeczkę z dowcipami. Namiętnie czytałam je mojej rodzinie. Jeden z nich brzmiał tak: żona pisze z delegacji list do męża "Wracaj już, bo nie mam co do gęby włożyć". Nikt się nie śmiał. A mnie chodziło o to, że wyraz "gęba" jest taki śmieszny. Cóż.

by karrlajn @

* * * * *

Koniec lat siedemdziesiątych, ja mam jakieś osiem lat. Na jakiejś imprezie rodzinnej ktoś opowiedział kawał:
Gierek idzie drogę, zatrzymuje wóz wiozący długie kije, prosi woźnicę o podwiezienie. Woźnica się godzi i sadza Gierka na końcu kijów. Po dojechaniu na miejsce, Gierek podchodzi do woźnicy i dziękuje za pomoc, ale też pyta:
- A dlaczego posadziliście mnie, gospodarzu, w takim niewygodnym miejscu?
A woźnica na to:
- Nie zabrałem czerwonej szmaty z domu i bałem się o mandat.
Ja nie bardzo rozumiałam o co chodzi, ale wymyśliłam, że Gierek był ubrany na czerwono. Dużo później zrozumiałam prawdziwy sens tego inteligentnego kawału politycznego.

by bzik.e. @

A czy Ty także zajarzyłeś coś po latach? Podziel się tą wiadomością ze mną. Kliknij w ten link, a w temacie wpisz ZPL. Znaczek @ za nickiem oznacza osobę niezarejestrowaną w serwisie Joe Monster.

Oglądany: 57320x | Komentarzy: 8 | Okejek: 332 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

27.04

26.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało