Pewne rzeczy śmieszą dwa razy. Raz, jak sobie je sam wytłumaczysz, drugi raz, jak poznasz prawdziwe znaczenie. Nie inaczej jest z tym poniżej. Choć czasami własne tłumaczenie jest o wiele zabawniejsze, niż prawdziwy sens...
W zamierzchłych czasach (miałam bodajże 10 lat), uwielbiałam opowiadać zasłyszane przy rożnych okazjach kawały. Pewnego dnia wybrałam się z tatą odwiedzić wujka i ciocię. Dodam, że wujek jest psychologiem. Absolutnie rozbawiona jego opowiadaniami o studentach, których uczy, postanowiłam zabłysnąć!
Co to jest? Mały ptaszek, duża klatka?
- Kulturysta!!!
Ja śmiałam się do łez, tata automatycznie wyszedł do łazienki, wujek założył okulary na nos. Spojrzał na mnie (nigdy nie zapomnę tego spojrzenia), po czym spytał, czy wiem co właśnie powiedziałam.
Na to ja perlistym śmiechem odpowiadam:
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą