Jak czytałem czasem ludzkie afery z mechanikami, to zerkałem przez pryzmat własnej działalności i klientów-czubków, myśląc sobie "ee, pewnie prawda jest gdzieś po środku".
A dzisiaj inny mechanik postanowił spróbować mnie zrobić w wała
Oddałem przyczepę, do regeneracji bębny hamulcowe. Mało tej przyczepy używam, nic pilnego. No i stała sobie tak jakieś 1,5 miesiąca aż się zainteresowałem i ich odwiedziłem żeby sprawdzić czemu się tak przeciąga. Od samego początku pytałem ile to będzie kosztowało. Dowiedziałem się jak już rozbierali że biorą 750zł netto od osi, osie są trzy, prosty rachunek. Niestety nie mogli nigdzie kupić potrzebnych części więc impreza dalej trwała aż wziąłem sprawy w swoje ręce, mając własny zakład ustaliłem że można graty zdobyć, załatwiłem i zawiozłem im do poskładania.
Zleciał jakiś miesiąc, zadzwoniłem zapytać czy przyczepa gotowa, zapewniono że już, zaraz, za chwilę. Kolejne dwa tygodnie później SMS - przyczepa gotowa, 6500zł netto
Zadzwoniłem dzisiaj dowiedzieć się skąd niby taka kwota skoro umawialiśmy się zupełnie inaczej, to się dowiedziałem że mechanika to nie bułki, ciężki temat, szlifowanie jakieś, dodatkowe 500zł od koła (a kół jest 6 ) i mam dać dane do faktury, po czym się rozłączył.
Do ciężkiej nędzy, rodzina prowadzi zakład elektryczno-mechaniczny od 1988 roku. Mając tyle lat doświadczenia wiemy doskonale że klientowi należy przedstawić cenę po weryfikacji a przed rozpoczęciem roboty. Jeśli jest zgoda, to robimy. Jeśli nie, to czekamy na dalsze decyzje, skasujemy najwyżej równowartość taniej flaszki za stracony czas. Podczas roboty coś wyszło? Praca stop, telefon w rękę, informacja o tym że koszt wzrośnie o tyle i tyle, potwierdzenie, praca start.
I nawet przy takich procedurach zdarza się kilka razy do roku klient który potwierdził naprawę i zgodził się na cenę przychodzi z pretensjami. Jakim do ciężkiego walca optymistą trzeba być, żeby podać klientowi cenę x, a po robocie zażądać 3x?
I dziwić się potem że ogólna opinia o mechanikach to "złodzieje".