Odkopałem właśnie fragment surrealistycznej 'powieści' wyrzyganej przeze mnie jakiś czas temu więc postanowiłem się podzielić, a co mi tam - ponoć raz się żyje. Z góry przepraszam za surowy, niesformatowany tekst.

Czytać z załączonym soundtrackiem grającym w tle aby uzyskać optymalny efekt:
https://www.youtube.com/watch?v=tJQOG2j9kG0

WEWNĘTRZNE ŚWIATY - Podróż do epicentrum wahań

Daj taśmy troche - powiedział Jaś Poduszka do Stokrotki w proszku patrząc jej prosto w oczy. Ta chwila była przełomowa bowiem oboje bez słów zrozumieli, że kochają się na zabój. Zagadką był jednak moment ich pierwszego spotkania gdyż... żadne z nich nie pamiętało takowego wydarzenia...
- Czuję jakbym całą wieczność spędziła siedząc przy Tobie w ciszy oglądając nocne niebo podczas pełni Słońca, a za razem wydajesz mi się być całkowicie obcą osobą - przerwała ciszę Stokrotka w proszku.
- Tego boję się najbardziej - odprarł Jaś. Widisz moja droga, wszystko wskazuje na to, że znadujemy się we śnie...
- Jak to we śnie?! - zapytała zaniepokojona Stokrotka w proszku.
- Otóż tylko we śnie sekunda odpowiada wieczności, tylko tutaj żadna historia nie ma początku, niespodziwanie pojawiamy się w śroku fabuły naszej własnej opowieści w miesjach, które niekoniecznie istnieja i z osobami, które niekoniecznie znamy lecz niezależnie od tego co sie dzieje nie zadajemy żadnych zbędnych pytań tylko najzwyczajniej cieszymy się chwilą gdyż od początku wszystko wydaje się takie 'swoje' niezależnie od tego jak absurdalny jest scenariusz naszej opowieści.
Stokrotka w proszku zdumiona słowami Jasia Poduszki po krótkim przemyśleniu wrzasnęła zaniepokojona: - Ale sny się kończą Jasiu, kończą się, prawda?!
- Tak - odparł krótko Jaś spuszczając smutnie głowę w dół...
- Czy to oznacza... Nie! To nie może być prawda - wykrzyczała w płaczu Stokrotka w proszku uderzajac łodygami w klatkę piersiową Jasia Poduszki, który także uronił łzy na myśl o tym co wkrótce musi nastąpić...
- Pytanie brzmi: które z nas teraz śni - powiedział cicho Jaś Poduszka. Niestety możliwe, że nigdy więcej się już nie spotkamy... Mało tego - możliwe, że nie będziemy tego w ogóle pamiętać...
- Jakie 'My' Jasiu?! Tylko jedno z nas istnieje naprawdę! A skoro tak to czy możliwe jest w ogóle tak mocno kochać kogoś, kto nie istnieje? - spytała zapłakana Stokrotka w proszku.
- Na to pytanie musisz odpowiedzieć sobie sama... tymczasem żegnaj. - odpowiedział smutny Jasio Poduszka rozpływając się powietrzu niczym oddech na mrozie po czym Stokrotka obudziła się ze łzami w oczach. Resztę nocy spędziła siedząc w ciemności swojego pokoju otulona kocem i cierpiąca w tęsknocie za najbliższą jej jak dotąd osobą.
Mijały tygodnie a Stokrotka w proszku, która okazała się być Parowozem z Muzeum Atlasów rozmyślała o Jasiu Poduszce - nieistniejącym ukochanym, z którym łączyło ją więcej niż z kimkolwiem innym. Wciąż miała przed płatkami obraz Jasia szyjącego na maszynie do pisania szyb na mokro w rytmie kropel piasku skapanych w lekkiej otulinie ciepłego papieru...