Jeśli szukasz tu czegoś z czego można się pośmiać zrywając boki - zawiedziesz się. Natomiast jeśli trafiłeś tu szukając ludzi, którzy niemalże trafili do księgi Darwina - zapraszam. Dzisiejszym bohaterom w komplecie udało się przeżyć, choć były i złamania i zranienia...
Nie powtarzajmy tego! Nigdy! Osobom, których psychika nie jest wypaczona stanowczo odradzamy lekturę, pozostałych zapraszamy, im i tak jest wszystko jedno...
POSTRZELAŁ
Będąc 5-6 letnim dziecięciem, odkryłem niesamowitą prawidłowość, która mogła zmienić militarny układ sił na świecie. Mianowicie pakując do otworów nosowych kulki styropianu, następnie gwałtownie je wydmuchując siałem zniszczenie wśród żołnierzyków na polu bitwy usytuowanym na tapczanie. Podczas kolejnego załadunku pocisku wepchnąłem go tak daleko, że żadną miarą nie mogłem go "wystrzelić". Próby wydobycia go za pomocą "wycioru", czyli mojego palca kończyły się niepowodzeniem, a "pocisk" zagłębiał się coraz bardziej. Oczywiście nie przyznałem się mamie, ale po kolejnych nocach z charczeniem i chrapaniem mama zabrała mnie do laryngologa. Ten męczył się ponad godzinę zanim wydobył ładunek. Oczywiście do samego końca nie przyznałem się do winy. Lekarz wydobył kulkę. Wziął mnie za rękę i powiedział:
- No kolego, a teraz mi powiedz skąd to się wzięło w Twoim nosie?
Ja zacząłem jak z nut:
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą