Moja dentystka w rodzinnym mieście - lekarz stomatolog Mastalerz-Wyrwicz. Wbrew pozorom świetny fachowiec i cud kobieta..
W tym samym miasteczku mieszka niejaki Nieruchalski. I bynajmniej bezdzietny nie jest!
Bezdzietny na ten przykład, to najśmieszniejsze nazwisko w plebiscycie jakiegoś radia z przed paru lat.
W podstawówce nauczycielka do mojego kolegi z ławki - "Konewka, podlej kwiatki". Tak, tak ma na nazwisko.
by zeft
...ech te dziecięce wygłupy
by Vassago
* * *
Spotkałem się kiedyś z gościem o nazwisko Wacław Miętki - chyba nie lubi jak się do niego mówi zdrobniale "Miętki Wacek".
Z kumplem do klasy chodziły dwie dziewczyny - Bida i Nędza. Były przyjaciółkami i siedziały w jednej ławce...
Inny kumpel opowiadał o spisywaniu przez policję. Na pytanie: "jak się nazywasz?" jego kolega odpowiedział (zgodnie z prawdą) "TATARATA". Nie było przyjemnie...
by wolus
* * *
Moja koleżanka o nazwisku Kawa spotkała się kiedyś na spotkaniu służbowym z panem Jacobsem.
by klemon
* * *
Mój śp. wujek miał na nazwisko Zając a mieszkał na jego nieszczęście w wiosce, która się nazywała "Łąka" (koło Bolesławca) i kiedyś wracał podpity wieczorem do domu i trafił na milicję:
- Nazwisko?
- Zając.
- A gdzie Pan mieszka?
- W Łączce
Ale pałowanie zaliczył...
by MARHEFF
* * *
W mojej byłej pracy dyrektorstwo miało następujące nazwiska - dyrektor: Kocur, dyrektorka: Kotek.
* * *
Na Politechnice Śląskiej (dokładniej wydział budownictwa) mamy Prof. dr hab. inż J. Głomba.
by Marmur
* * *
Mój szef jest Arabem i ma na imię Ali. Kiedyś przyszło pismo urzędowe, a na nim jak byk Ali Baba. Szkoda, że nie dopisali jeszcze "i czterdziestu rozbójników".
Natomiast na Allegro zakupiła u mnie towar Pani o nazwisku Stypa mieszkająca na ulicy Poległych Górników.
I na koniec siostra mojej bratowej i jej mąż mają na nazwisko Baran. Powoduje to wiele zabawnych sytuacji. Na przykład na zjeździe rodzinnym nagle słychać walenie do drzwi. Pytam się brata, kto tam się tak dobija?
- No jak to kto? Barany!
by hysia_80
* * *
Kiedyś słyszałem historię, jak to siedziała wycieczka w autokarze, i przewodnik mówi, że brakuje jeszcze jednego pana, który nazywa się Bogdan Nadzieja. Wtedy wstała jedna starsza pani i powiedziała:
- Ale to przecież ja, nazywam się Nadzieja Bogdan!
by piechotak
* * *
Miałem znajomego, który miał na nazwisko Płyn, rodzice musieli być oczywiście zawistni i nadali mu imię Ludwik.
by denver
* * *
Kumpel opowiadał, jak w stanie wojennym zatrzymał go z kolegą patrol milicji. Chcieli ich wylegitymować. Milicjant wziął dowody i nie otwierając ich zapytał o nazwiska. Kolega się przedstawił, a jego kumpel odpowiedział "Nazywam się Tadeusz Kościuszko". Milicjant spojrzał na niego krzywo i pyta dalej - "Gdzie mieszkasz?". "Na Króla Maciusia" - odpowiedział tamten. Milicjant wyjął pałę i okładając go wrzeszczał "Ja ci dam gnoju żarty sobie robić".
Najfajniejsze to to, że on naprawdę się tak nazywał i mieszkał w Warszawie przy takiej ulicy.
by saves
* * *
W czasie pobierania nauki w szkole medycznej miałam przyjemność poznania doktora Bociana. Ów doktor miał znajomą lekarkę nazwiskiem Żaba. Zawsze gdy prosił o połączenie telefoniczne mówił" Tu Bocian, proszę z Żabą" Na co pani telefonistka na centrali odpowiadała "Proszę bez głupich żartów" i rzucała słuchawkę.
* * *
Swojego czasu na wawelu mieszkał i pracował Zygmunt Król. Wszystko było by ok, gdyby nie poczta która notorycznie odsyłała przesyłki adresowane do niego, z dopiskiem "adresat dawno zmarł".
* * *
Kiedyś wujek mój opowiadał jak to jego znajomy zadzwonił do jakiegoś klienta, załatwiać sprawy firmy:
- Dzień dobry, nazywam się Kiełbasa/
- Miło mi, Smalec.
Pan Kiełbasa poczuł się jawnie dotknięty próbami usmażenia go na Smalcu... Dopiero później dowiedział się, że jego rozmówca naprawdę nosił takie nazwisko.
by Dorato
* * *
Brat mojej matki miał na studiach kolesia, który sie nazywał Suchak, wiadomo ksywę mu nadano Suchy. Suchy był niezbyt rozgarnięty i trochę zakręcony, pewnego razu poszedł do lekarza, bo się źle czuł. Lekarz go bada i się pyta:
- Czy jest suchy kaszel?
Suchy się trochę oburzył i odparł:
- Od kiedy my na "Ty" jesteśmy?
by _slasher_
* * *
W pracy dostałam ostatnio pismo z urzędu podpisane: Krystyna Cudna Lasecka
* * *
Jak byłam na pierwszym roku studiów, jeden z prowadzących ćwiczenia wymyślił sobie instytucję dyżurnych do ścierania tablicy, po dwie osoby po kolei z listy obecności. Bardzo się zdziwił jak na jego pytanie, kto dzisiaj ma dyżur, wstały dwie osoby i przedstawiły się nazwiskami Wilk i Zając.
Na PWr jest małżeństwo matematyków, bardzo często nauczające analizy matematyczne - pan i pani Całka. Podobno nazwisko zmieniali, ale nadal cieszy.
by faxiak
* * *
Kiedyś moich kumpli zatrzymała policja, co by sobie uzupełnić dane, dialog wyglądał mniej więcej tak:
Policjant: nazwiska?
Kumpel 1: Byk
Kumpel 2: Zając
- Jaja sobie robicie? Imię matki? (nie wiem po co mu było)
- Aniela
- Aniela
- Proszę wejść do radiowozu, jedziemy na komisariat.
Mój brat miał wychowawczynie w technikum, która przedstawiła się w ten sposób:
- Dzień dobry, nazywam się A. Męczywór i nieprzypadkowo mam to nazwisko.
by pplx
* * *
Dostałem kiedyś ze skarbówki pisemko podpisane przez panią Małgorzatę Oszust.
* * *
Miałem w klasie w podstawówce (lata 80) kolegę, który nazywał się Jeleń. W tamtych czasach na trawnikach były tabliczki z napisem "szanuj zieleń, boś nie Jeleń". Kiedyś, jak kolega Marcin skracał sobie drogę przez trawnik zatrzymali go obywatele milicjanci, zwracając mu uwagę na treść tabliczki. Ich miny po zobaczeniu jego legitymacji szkolnej – bezcenne.
by Pietia_69
* * *
Mój kumpel swego razu uczył się z dziewczyną o nazwisku Pszczółka. Na imię oczywiście miała Maja
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą