Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Sprawiedliwi wśród Narodów Świata, którzy przeciwstawili się machinie zagłady

37 739  
220   45  
Czasami piszemy o największych zbrodniarzach, najgłośniejszych przestępstwach czy ohydnych praktykach, czas na pokazanie zachowań godnych największej pochwały. Oto historia dwóch cichych bohaterów drugiej wojny światowej, którzy narażali własne życie, choć nie walczyli z bronią w ręku. Uratowali tysiące ludzi, choć nikt od nich tego nie wymagał (a wręcz przeciwnie).

Chiune Sugihara, wicekonsul Japonii na Litwie


W 1939 roku Chiune Sugihara miał 39 lat i został mianowany wicekonsulem w Kownie na Litwie. Wcześniej, wbrew woli ojca, skończył studia na kierunku literatura angielska i od 1919 roku pracował w służbie dyplomatycznej cesarstwa Japonii. Obejmował placówki w Mandżurii, Moskwie, Helsinkach, aby w końcu tuż przed wybuchem drugiej wojny światowej trafić na Litwę.

W 1940 roku ZSRR zajął Litwę, Łotwę i Estonię, co spowodowało, że tysiące Żydów uciekających przed Niemcami z Polski na Litwę znalazło się terenie okupowanym przez kraj również niezbyt im przychylny. Nie mając wielkiego wyboru, Żydzi starali się kontynuować podróż z dala od wojennej zawieruchy, ale w sowieckiej Rosji było to praktycznie niemożliwe bez odpowiednich dokumentów umożliwiających opuszczenie kraju.


Wizy wyjazdowe mogły wystawiać ambasady krajów docelowych lub tych, przez które podróżny miał jechać dalej - transferowe. W tamtym momencie Japonia nie zajmowała jeszcze oficjalnego stanowiska wobec traktowania Żydów, więc Sugihara starał się uzyskać od zwierzchników jakieś wytyczne, ale mimo wielokrotnych prób mu się to nie udało. Będąc zdeterminowanym do pomocy, dyplomata jawnie przeciwstawił się japońskim przepisom i swoim przełożonym i zaczął wystawiać wizy wyjazdowe wszystkim chętnym. W pewnym momencie wraz żoną pracowali po 20 godzin dziennie, bez przerwy wypisując dokumenty. Najpierw wystawiali wizy osobiste, później na całe rodziny liczące nawet kilkanaście osób. Jak wspominał po wojnie - w ciągu jednego dnia wyczerpał limit wiz na miesiąc. Ale nie przestawał.


4 września konsulat w Kownie został zlikwidowany, a Sugihara został skierowany przez swój rząd do Berlina. Ludzie wspominali, że dyplomata przez okno ruszającego pociągu jeszcze wyrzucał wizy wypisane in blanco.

Dziś trudno oszacować ile osób przetrwało wojnę dzięki determinacji japońskiego dyplomaty, ponieważ wiele wiz było wieloosobowych. Szacunki mówią o 2000 -10 000 wiz, co może oznaczać nawet kilkadziesiąt tysięcy uratowanych Żydów.


Mimo tak jawnej niesubordynacji Sugihara nie został zwolniony, ponieważ jego usługi nadal były użyteczne. W czasie wojny pełnił obowiązki na placówkach w Pradze, Królewcu i Bukareszcie. Po wkroczeniu Armii Czerwonej do Rumunii został aresztowany i wraz z rodziną spędził półtora roku w obozie jenieckim. Po powrocie do ojczyzny został poproszony o rezygnację z pracy w MSZ.

Dopiero 1968 roku Sugiharę odnalazł w Moskwie (Japończyk pracował tam w japońskiej firmie handlowej) jeden z ocalonych. W 1985 roku Chiune Sugihara został uhonorowany tytułem "Sprawiedliwego wśród Narodów Świata", ale był już zbyt schorowany, by odebrać ją osobiście i w jego imieniu zrobiły to żona i córka. Sprawiedliwy zmarł 31 lipca 1986 roku.

Carl Lutz, konsul Szwajcarii na Węgrzech

Druga historia jest zaskakująco zbliżona do poczynań Sugihary. W latach 1942-1945 funkcję konsula Szwajcarii na Węgrzech (które, nie można zapominać, w tamtym okresie były sojusznikiem III Rzeszy) pełnił Carl Lutz. Praktycznie od początku piastowania przez niego tego stanowiska biuro pracowało pełną parą, wystawiając wizy dla żydowskich rodzin, które dzięki temu mogły wyjeżdżać do Palestyny.

Sytuacja mocno się skomplikowała w marcu 1944, kiedy Hitler dowiedział się o potajemnych negocjacjach Węgier z aliantami i ogłosił okupację tego kraju. Teraz wiza nic by nie dała i Lutz zaczął wydawać dokumenty poświadczające ochronę dyplomatyczną Szwajcarii nad jego posiadaczem. Uzbrojenie w taki papier umożliwiało bezpieczne opuszczenie okupowanego kraju.


Podporządkowany woli Niemców węgierski rząd ogłosił zawieszenie prawa migracji z Węgier, na co strona szwajcarska odpowiedziała, że nie uznaje jednostronnie wprowadzonego ograniczenia.

Lutz oficjalnie poinformował Adolfa Eichmanna, koordynatora i wykonawcę planu ostatecznego rozwiązania kwestii żydowskiej, że Szwajcaria objęła swoją ochroną dyplomatyczną ok. 8 tysięcy osób. Eichmann zaproponował Szwajcarowi układ - wspomniane 8000 osób będzie mogło opuścić kraj bez przeszkód, ale w zamian Lutz przestanie wystawiać kolejne takie dokumenty. Dyplomata przeciągał negocjacje, a jednocześnie wystawiał tysiące kolejnych dokumentów. Stworzył w konsulacie specjalny departament, który zajmował się wyłącznie wystawianiem dokumentów zapewniających ochronę dyplomatyczną neutralnego państwa.


Niestety niemiecki aparat zagłady działał szybciej niż skromne możliwości Lutza i więcej Żydów trafiało do obozów śmierci niż do Palestyny. Aby temu zapobiec, Szwajcar stworzył 76 domów, w których Żydzi znajdowali schronienie przed nazistami i ogłosił, że tereny tych domów zostały objęte immunitetem dyplomatycznym. Zatrudnił do konsulatu dodatkowych pracowników, których zadaniem była ochrona tych kryjówek. W ciągle trwających rozmowach z Eichmannem twardo trzymał się liczby 8000, ale teraz już dotyczyła ona żydowskich rodzin, a nie osób.


Należy podkreślić, że wszystkie te działania były osobistą inicjatywą Lutza, bez najmniejszego wsparcia czy namowy swojego rządu. Co więcej, z Berna napływały rozkazy ograniczenia wysiłków na rzecz ratowania Żydów. Jeszcze w 1949 roku (!) dyplomata otrzymał pisemną naganę z MSZ, w której podkreślano, że jego działania nie miały przyzwolenia jego zwierzchnictwa, a Lutz przekroczył swoje kompetencje.

Carl Lutz również został uznany "Sprawiedliwym wśród Narodów Świata". Zmarł 12 lutego 1975 roku.



Dwóch wydawałoby się zwykłych ludzi, dzięki swojej dobrej woli i otwartemu buntowi wobec swoich przełożonych i rządów, uratowało prawdopodobnie blisko 100 000 istnień, a mimo to dziś niewielu o nich pamięta.



Źródła: "Posłuszni do bólu" Dariusz Doliński i Tomasz Grzyb, 2, 3
3

Oglądany: 37739x | Komentarzy: 45 | Okejek: 220 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

18.04

17.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało