Szukaj Pokaż menu

Demotywatory CXXXVII - mówiła, że pracuje jako striptizerka

151 596  
531   178  
Dzisiaj poznacie m.in. jaki jest najlepszy towar eksportowy Polski, sekret dzieciństwa Magdy Gessler oraz historia cwaniaka lekarza, który zwodzi system.

#1.

Kliknij i zobacz więcej!

Historia samotnego ojca przypomina, że dobrzy ludzie żyją jeszcze na tym świecie

76 824  
510   43  
Pochodzący z Ottawy Joshua Barbour podjął na pół etatu pracę w pizzerii, gdzie dorabiał sobie dodatkowe pieniądze na Święta rozwożąc pizzę. To właśnie tam spotkał Darrena, znanego jako "Pizza Dad".

#1.

Kliknij i zobacz więcej!

Te wspaniałe maszyny latające. Część I - napędy

58 720  
380   65  
Na pierwszy ogień pójdą napędy samolotów myśliwskich i wszystkie techniczne aspekty związane z ich funkcjonowaniem.

Pierwszy samolot, który doczekał się udokumentowania – Wright Flyer – miał czterocylindrowy silnik rzędowy o mocy 12 KM, czyli ponad dwukrotnie mniejszej, niż pierwsza wersja Syreny

Moc ta z trudem starczała do startu samolotu, stąd bracia Wright lubili posiłkować się katapultą. No i oczywiście wystarczała do lotu samolotu z pilotem, może i z pasażerem, ale trudno wymagać, żeby uciągnęła sensowny płatowiec w jakikolwiek sposób uzbrojony. Chociaż pierwsze próby użycia broni maszynowej na samolocie wojskowym odbyły się właśnie na którejś z etażerek Wrightów – strzelec, siedzący obok pilota na skraju dolnego płata, miał do dyspozycji lekki karabin maszynowy Lewis (z charakterystyczną chłodnicą powietrzną), strzelający w dół do przodu. Ale to były próby. Zresztą, o uzbrojeniu też pogawędzę innym razem.
Głównym problemem była znaczna masa i stosunkowo niewielka moc silników rzędowych chłodzonych cieczą, podobnych, jak stosowano w samochodach. Powodowało to, że nadawały się głównie do samolotów dużych, a na pewno powolnych – zatem obserwacyjnych albo bombowych; przed I wojną światową myśliwce w dzisiejszym tego słowa rozumieniu (czyli niedużych, zwrotnych samolotów, zwykle jednomiejscowych) właściwie nie istniały. Obawiano się, że silnik stacjonarny chłodzony powietrzem będzie chłodzony jednak w sposób zbyt mało wydolny – na co pośrednim dowodem był przelot Blériota nad kanałem La Manche w 1909 roku, gdy silnik zaczął się przegrzewać jeszcze nad wodą i tylko deszczowa pogoda, gdy opad atmosferyczny pomógł chłodzić silnik, pozwolił Blériotowi wylądować na stałym lądzie.

Warto tu wspomnieć o silniku – był to Anzani o niespotykanym nigdy później układzie, miał trzy cylindry ustawione promieniście, ale co ok. 60°, przez co trudno ten silnik nazwać gwiazdowym; konstrukcyjnie był najbliższy silnikom trzyrzędowym (jak znane po wojnie w Polsce silniki Lorraine-Dietrich), tyle, że w każdym rzędzie było po jednym cylindrze. Podobno po wylądowaniu Blériot powiedział: „Więcej mocy, więcej mocy… Muszę zdobyć silnik Gnôme.” Zresztą, istniały już wtedy silniki rzędowe chłodzone powietrzem – i też miały skłonności do przegrzewania, więc stosowano je tylko w lekkich samolotach.

Pomysłowe rozwiązanie problemu chłodzenia silnika powietrzem pojawiło się jeszcze w XIX wieku, gdy skonstruowano silnik rotacyjny

W konstrukcjach pojazdów nie był szeroko stosowany, swój rozkwit osiągnął, gdy trafił do samolotów; rotacyjne silniki lotnicze skonstruowano po raz pierwszy w 1908 roku w firmie Gnôme, był to wtedy 50-konny pięciocylindrowy silnik. Obrazowo mówiąc, zamiast przykręcać korpus silnika do konstrukcji samolotu, a śmigło zakładać na wał, zrobiono dokładnie odwrotnie. Teraz silnik wirował, razem z nim przykręcone do karteru śmigło, blok cylindrów wykonując średnio 25 obrotów na sekundę zapewniał solidne chłodzenie, a mieszanka paliwowa szła do silnika przez nieruchomy wał. Tym samym jednak nie dało się zrobić kolektora wydechowego i oddzielnej instalacji olejowej – spaliny po prostu wylatywały więc od razu z zaworów wydechowych, a olej mieszano z benzyną, jak kiedyś robiono przy pojazdach z silnikiem dwusuwowym (widok kierowcy mieszającego w bańce benzynę z olejem był częsty na stacjach benzynowych jeszcze w latach 70. XX wieku). Zresztą niejeden silnik rotacyjny był dwusuwem… Ciekawostka, że jedynym odpowiednim wtedy olejem był olej rycynowy, w krajach Ententy kontraktowany przez armię, w państwach centralnych nie zaliczany do surowców strategicznych.

Wprawdzie silniki rotacyjne napędzały ikoniczne samoloty obu stron walczących – chociażby Nieuporty, Sopwithy i starsze Fokkery – ale miały jednak liczne wady

Problem ze smarem w państwach centralnych to był drobiazg… Rzecz w tym, że wraz ze wzrostem mocy silników rosła ich masa, a co idzie za tym, a wynika z zasady zachowania momentu pędu, rosło oddziaływanie na płatowiec. Szybkie samoloty z silnikami rotacyjnymi były po prostu niesymetryczne w pilotażu. Najsilniej (a przynajmniej w najbardziej znanym przypadku) objawiało się to w samolocie Sopwith Camel: asymetria była tak duża, że czasem szybciej było zakręcić w lewo o 270° niż w prawo o 90°, zakręt w lewo o 180° odbywał się na dystansie dwóch długości maszyny, a po zakręcie o 360° samolot wpadał w wiry, które sam przed tym manewrem wytworzył; w prawo oczywiście maszyna się leniła. Doszło do tego, że trzeba było wprowadzić wersję szkolną myśliwca, co w owych czasach było unikatem.
Próby rozwiązania problemu to: nowoczesne silniki rzędowe chłodzone cieczą, silnik birotacyjny (gdzie silnik obracał się w jedną stronę, a śmigło w przeciwną, co znacznie równoważyło momenty) i nowe stacjonarne silniki gwiazdowe chłodzone powietrzem (jako że równolegle z rzędowymi istniały silniki gwiazdowe chłodzone cieczą, łączące w sobie wady obu systemów).

Koniec I wojny to początek końca silników rotacyjnych

Nie dawało się dalej zwiększać mocy (bez negatywnego wpływu na konstrukcje), silniki birotacyjne były zbyt skomplikowane i nie stanowiły istotnej konkurencji dla nowych silników stacjonarnych. Już fakt, że konstrukcyj wielosilnikowych z silnikami rotacyjnymi było jak na lekarstwo, powinien dać sporo do myślenia. Po wojnie stosowano je jeszcze w samolotach szkolnych (również w budowanych w Polsce – patrz Bartel BM-4a), ale w połowie lat 20. XX wieku całkowicie z nich zrezygnowano. Ostatnim dłużej użytkowanym w linii samolotem myśliwskim z silnikiem rotacyjnym był Sopwith Snipe.


Poza silnikami rotacyjnymi rozwijano siniki stacjonarne, chłodzone cieczą. Z początku napędzały one samoloty zwiadowcze, bombowe i inne ciężkie; dość szybko powstały jednak silniki dostatecznie lekkie, żeby nadawały się do użytku również na małych maszynach myśliwskich. Wobec wspomnianych problemów z rycynusem w Niemczech szybko pojawiły się silniki Mercedes D III, nieco później BMW III i IV (cyfry oznaczały "klasę" silnika, czyli w jakim zakresie mieści się rozwijana moc; kolejne modele oznaczano kolejnymi literami po cyfrze) o mocach odpowiednio 160, 185 i 250 KM; napędzały one myśliwce takie jak Albatrosy serii D, z których najsłynniejsze były D.III i D.V, oraz Fokker D.VII, Pfalz D.III i D.XII, a także samoloty rozpoznawcze, szturmowe (Junkers), bombowe (Gotha, AEG itd.). Były to silniki sześciocylindrowe, jednorzędowe, z oddzielnymi żeliwnymi cylindrami, z których każdy miał własną koszulkę dla wody chłodzącej.

Nowy, ciekawy silnik zaprezentował inżynier Birkigt w firmie Hispano-Suiza

Ośmiocylindrowy, widlasty (a więc stosunkowo krótki, a co ważne - między blokami cylindrów można było umieścić broń strzelającą przez piastę śmigła (po zastosowaniu przekładni), rozwijał z początku 140 KM, co w późniejszych wersjach podniesiono aż do 300 KM, dzięki czemu myśliwce w niego wyposażane przekroczyły 200 km/h prędkości maksymalnej. Pierwszym samolotem, który go dostał, był francuski SPAD VIIC1, później wyposażano w niego samoloty produkowane w Anglii - w licencyjną wersję nazwaną Wolseley Viper.

Zauważmy, że cylindry były już zblokowane - blok silnika był odlewany z aluminium, gdzie poumieszczano kanały dla cieczy chłodzącej, a tylko tuleje cylindrów osadzane w odpowiednich miejscach były żeliwne.
W Anglii powstawały już wcześniej potężne, dwunastocylindrowe, widlaste silniki Rolls-Royce Eagle, dające od 250 KM, stosowane na samolotach bombowych jak D.H.4 czy Handley Page O/100. Dla myśliwców jednak za ciężkie.

Tyle na początek - skupiłem się tu głównie na napędzie samolotów myśliwskich

Co chcielibyście zobaczyć w kolejnej części? Płatowce, cd. silników, uzbrojenie?
380
Udostępnij na Facebooku
Następny
Przejdź do artykułu Historia samotnego ojca przypomina, że dobrzy ludzie żyją jeszcze na tym świecie
Podobne artykuły
Przejdź do artykułu Najbardziej januszowe teksty, jakie pracownicy słyszeli w sklepie II
Przejdź do artykułu Nieprawdopodobne historie spadkowe
Przejdź do artykułu Polska oczami Rosjanina
Przejdź do artykułu Duchy na XIX-wiecznych fotografiach
Przejdź do artykułu Każda rodzina ma jedną, bardzo dziwną zasadę - internauci postanowili podzielić się swoimi
Przejdź do artykułu Dokąd zmierza ludzkość? Eksperyment Calhouna
Przejdź do artykułu Faktopedia – Wyjątkowe wkładki do butów
Przejdź do artykułu Wielopak Weekendowy DCLIII
Przejdź do artykułu 10 tradycji świątecznych, których pochodzenia możesz nie znać

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą